niedziela, 26 stycznia 2014

Dodaj cukru łyżeczkę, by smak lekarstwa znikł;)

Witajcie moi drodzy. Powitanie w stylu retro, bo dopadł mnie dzisiaj czar wspomnień. Wszystko przez to, że udało mi się w końcu wybrać do kina (!) na absolutnie cudowny film, i wpadłam w taki zachwyt, że jego recenzję zaczęłam obmyślać już w drodze do domu. Żeby nie było niedomówień, opowiem wam parę ciekawych rzeczy o filmie pod tytułem ,,Ratując pana Banksa'':)





                                                  FAKTY:
                                         Produkcja: AustraliaUSAWielka Brytania
                                         Premiera: 24 stycznia 2014 (Polska)
                                         Reżyseria: John Lee Hancock
                                         Scenariusz: Sue SmithKelly Marcel
                                         Gatunek: Komedia/dramat/biograficzny

                                          W rolach głównych:
                                         Emma Thopmson jako P.L. Travers
                                         Tom Hanks jako Walt Disney
                                         Colin Farrell jako Travers Goff
                                         Paul Giamatti jako Ralph



Film oparty jest na faktach autentycznych, a główną osią fabuły jest powstawanie jednej z najsłynniejszych produkcji Disney'a - no bo któż z nas nie słyszał o rozśpiewanej niani Mary Poppins. Są lata 60-te XX wieku. Walt Disney 20 lat temu obiecał swoim córkom ekranizację ich ulubionej powieści o przygodach uroczej Mary. W związku z tym uparcie pisze do jej autorki - P.L. Travers - z prośbą o sprzedanie mu praw autorskich, czego ekscentryczna pisarka ani myśli robić. I tak rok w rok, aż po 20 latach bliska bankructwa pani Travers postanawia w końcu spotkać się z Disney'em. Nie będzie to jednak łatwa współpraca, gdyż pisarka nie ma zamiaru oddać ukochanej Mary Poppins na pożarcie wielkiej disneyowskiej machiny. Wiele jej ekscentrycznych pomysłów bawi producenta, z czasem jednak jej 'małe' poprawki doprowadzają go do obłędu. Jednak czasem nawet między skrajnie różnymi charakterami może nawiązać się przyjaźń. Dzięki Disney'owi pani Travers zaczyna rozumieć, dlaczego jest tak związana z panną Poppins, i jak wiele z jej bolesnych wspomnień jest wciąż żywych w tej książce. Kto i przed czym musi uratować tytułowego pana Banksa i czy to jeszcze w ogóle możliwe? Na te pytania niestety odpowiedzi poszukać musicie w kinie.






Odebrałam ten film jako coś niesamowicie... radosnego. Słoneczne plenery kaliforni, zabawne spotkania kapryśnej autorki z nieco dziecinnym producentem, a to wszystko z cudowną poruszającą muzyką Thomasa Newmana w tle. Powiem wam, że naprawdę można się rozmarzyć:) Każdy bohater tej komedii, to człowiek z wewnętrzymi dramatami, nie sposób znaleźć tu osób, których życie upływa łatwo i bez zmartwień, a także bez konieczności walki o każdy dzień: z samym sobą i innymi. Mówi się jednak, że każdy mrok prędzej czy później rozprasza światełko nadzei. Panna Poppins w zmowie z Disneyem zabiera zgorzkniałą i zimną P.L. Travers w podróż po kolorowym świecie dziecięcych uciech, o którym starsza pani już dawno zapomniała. Być może i jej jeszcze uda się znaleźć w nim dawkę pozytywnego myślenia. Wszyscy chcemy być szczęśliwi, i na początku wszyscy jesteśmy, bo czy można sobie wyobrazić kogoś bardziej szczęśliwego niż dziecko.  Z biegiem lat przestajemy cieszyć się błahostkami, i coraz mniej rzeczy potrafi zmusić nas do uśmiechu. Postacie z ,,Ratując pana Banksa'' pokazują, że gdy dopada człowieka rutyna, najlepiej jest poszukać w sobie wewnętrznego dziecka. Jak dla mnie film, świetny, niesamowicie pozytywny, na ponury nastrój polecam wycieczkę do kina, naprawdę warto:D








To by było na tyle moich zachwytów, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca:P Na dokładkę dodam, że we wtorek wybieram się na ,,Wilk z Wallstreet'' polecony mi przez mojego ukochanego kinomaniaka<3 W środę postaram się coś o nim naskrobać^^ Arturem Pietrasem to ja nie jestę, ale w myśl przysłowia ,,Jak się nie ma co się lubi, to się nie lubi tych co mają'':D Odbija mi powoli od tego siedzenia. No nic, trzymajcie się i miłego dnia:3

5 komentarzy:

  1. cóż, ja jeszcze nie widziałam tego filmu, jednakże po tym co tu o nim przeczytałam, mam ochotę go obejrzeć;)

    faa-fly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. przez Ciebie jutro ide do kina... a nie zapomnialam, że kino u mnie jest zacofane więc ten film dopiero będzie za jakiś rok :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz zastanawiam się, czy obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń